Przy pomocy aranżacji na baryton, trÄ bkÄ i instrumenty perkusyjne porywajÄ tÅumy do taÅca. Ich utwory brzmiÄ niczym kawaÅki najlepszych setów DJskich, tyle że wykonane na żywych instrumentach. Ich styl trudno skategoryzowaÄ, sami okreÅlajÄ go jako brasshouse. O tym co wÅaÅciwie kryje siÄ za tym terminem i jak wyglÄ daÅy poczÄ tki Too Many Zooz na nowojorskich stacjach metra udaÅo mi siÄ porozmawiaÄ z nimi zaraz po koncercie na Festivalu v Ulicich w czeskiej Ostravie.
Agnieszka: Od metra do trasy koncertowej i festiwali muzycznych, wow, nieźle. To spory przeskok. Ciekawi mnie jak wyglÄ daÅ wasz poczÄ tek? Jak zaczÄÅa siÄ wasza wspóÅpraca? Wiem, że czÄÅÄ z was spotkaÅa siÄ w szkole muzycznej, a potem?
Leo: SpotkaÅem Matta w szkole muzycznej, gdzie byÅem na kierunku Jazz Performance, potem poznaÅem Daveâa aka King of Sludge przez inny zespóŠ– Drumadics. No i pewnego dnia graÅem z King of Sludge i jego synem, który gra na djembe i Matt byÅ wtedy w moim mieszkaniu, wiÄc rzuciÅem âHej, nie chciaÅbyÅ zagraÄ z nami w metrze?â, a on na to âPewnie, czemu nie?â. ZagraliÅmy tego dnia, wyszÅo to caÅkiem dobrze, spójnie. Nasza trójka zaczÄÅa graÄ ze sobÄ bardzo czÄsto. RobiliÅmy to, żeby sobie dorobiÄ, ale w koÅcu zaczÄliÅmy zdobywaÄ popularnoÅÄ i trzeba byÅo wymyÅliÄ zespoÅowi nazwÄ. No i to jest wÅaÅciwie nasza historia.
Po nagraniu z wystÄpu na Union Square, nastÄ piÅ wielki boom na Youtubie. SpodziewaliÅcie siÄ takiej reakcji?
Dave: Nie, nie oczekiwaliÅmy niczego i wciÄ Å¼ niczego nie oczekujemy. Po prostu czerpiemy przyjemnoÅÄ z tego, co siÄ wydarza. Nie ma żadnych zaÅożeÅ dotyczÄ cych tego zespoÅu, w pewien sposób tworzymy go na bieÅ¼Ä co i czekamy na to, co przyniesie przyszÅoÅÄ. To podstawa naszego podejÅcia.
Czyli po prostu wszystko pÅynieâ¦
Dave: Tak, mówi siÄ, że dopóki coÅ nie jest w peÅni zepsute, nie ruszaj, nie naprawiaj tego i jeÅli Twoja twórczoÅÄ pracuje sama na siebie, zamknij siÄ, nie narzekaj.
Matt: System jest taki, że dostajemy e-mail albo telefon od kogoÅ o jakiejÅ możliwoÅci, a my jÄ przyjmujemy i patrzymy dokÄ d nas zaprowadzi. To może byÄ cokolwiek.
JeÅli już o możliwoÅciach mowa, wasze pierwsze show, nazwijmy to âna ziemiâ, to koncert z Moon Hooch. Jak do tego doszÅo?
Matt: No wÅaÅnie, jak?
Dave: Skontaktowali siÄ z nami w metrze.
Leo: KoleÅ, który w Moon Hooch gra na saksofonie tenorowym/barytonie/klarnecie/syntezatorze i czym tam jeszcze, Wenzi McGowen zobaczyÅ mnie i Daveâa grajÄ cych w metrze i po prostu siÄ z nami skontaktowaÅ.
Co do tego grania w metrze, mieliÅcie specjalne pozwolenie? To chyba nie jest do koÅca legalne?
Dave: Jest taka organizacja âMusic Under New Yorkâ, która sponsoruje muzyków. To Åwietna inicjatywa. My jesteÅmy takimi buntownikami wÅród innych performerów z metra, którzy grajÄ gdzieÅ w szczelinach, lukach tego systemu. Ale nie, nie byÅo żadnego specjalnego pozwolenia. WÅaÅciwie, w Nowym Jorku granie w ten sposób jest legalne, dopóki używasz instrumentów akustycznych. Problemem sÄ wzmacniacze. To jest niezgodne z prawem.
Matt: Tak, natykaliÅmy siÄ na policjÄ doÅÄ czÄsto. Ale kiedy prosili, byÅmy przestali graÄ, po prostu to robiliÅmy. RespektowaliÅmy ich, bo oni wykonujÄ swojÄ pracÄ, tak jak my swojÄ .
Dave: Poza tym podoba im siÄ to, co gramy, wiÄc czasem przymykali na nas oko z tego powodu.
W komentarzach pod niektórymi z waszych starszych nagraÅ przeczytaÅam, że niektórzy przegapili kilka pociÄ gów przez wasze wystÄpy. Tak ich zainteresowaliÅcie, że chcieli was sÅuchaÄ dÅużej i dÅużej. Jestem ciekawa, jaka byÅa ich reakcja na waszÄ muzykÄ. Czy w tak publicznym miejscu, jakim jest metro, tracili kontrolÄ i taÅczyli? Tu, na festiwalu v ulicach udaÅo wam siÄ osiÄ gnÄ Ä taki efekt, jednak to zupeÅnie inna sytuacja. Jak to byÅo w Nowym Jorku?
Dave: Metro to taka jakby odrÄbna dziedzina kultury. Wszystko skupia siÄ tu na przemieszczaniu siÄ ludzi. WiÄc dla nas jedyna osoba, która interesuje nas jako taÅczÄ ca to Leo. W innym wypadku powodowaÅoby to sporo zamieszania. Nie możemy wiÄc przekraczaÄ pewnych granic i dobrze siÄ przy tym bawiÄ. Trzeba zachowaÄ pewien balans.
Matt: To wciÄ Å¼ miejsce zwiÄ zane z transportem. Jest ciekawÄ platformÄ do wystÄpów, ale na pierwszym miejscu sÅuży ludziom do poruszania siÄ po Nowym Jorku.
Dave: Poza tym nowojorczycy posiadajÄ bardzo dÅugÄ historiÄ performancu na stacjach metra. W peÅni rozumiejÄ procedurÄ takich wystÄpów – ustawiajÄ siÄ w kóÅku wokóŠartystów, ale też pozwalajÄ innym przejÅÄ. Owszem, byli ludzie, którzy zaczynali taÅczyÄ, ale zazwyczaj kazano nam wtedy przerwaÄ koncert.
JeÅli o taÅcu mowa. Leo, jesteÅ tancerzem? Wykonujesz ruchy, jakby zaczerpniÄte z houseâa kiedy grasz na saksofonie.
Leo: W sumie nie wiem, zawsze taÅczyÅem. Wszystko rozwinÄÅo siÄ we mnie, bez lekcji taÅca.
Matt: W sumie podróżuje dookoÅa Åwiata taÅczÄ c, wiÄc chyba można nazwaÄ go tancerzem.
Leo: To nie żart! Jestem jedynym saksofonistÄ na Åwiecie, który potrafi taÅczyÄ i graÄ na saksofonie w tym samym czasie. Nie Åmiejcie siÄ, jestem jedyny! ChcÄ, żeby ktoÅ to udowodniÅ, nie ma drugiego takiego. Przede wszystkim jeÅli chodzi o saksofon barytonowy, to nawet ciÄższe.
Nazywacie swój styl Brass House. MoglibyÅcie nieco rozwinÄ Ä termin?
Dave: Hmm, sprawa wyglÄ da tak, że gdy zaczynaliÅmy, po prostu graliÅmy muzykÄ. Ludzie zaczÄli siÄ dopytywaÄ âJak siÄ nazywacie? Jaki gracie rodzaj muzyki?â. Nie chcieliÅmy nigdy zostaÄ skategoryzowani w cudzym gatunku. Także dlatego, że to, co robimy ciÄżko gdziekolwiek dopasowaÄ. Wtedy pomyÅleliÅmy âBrass Houseâ! Nie do koÅca w odniesieniu do muzyki house, raczej do miejsca, w którym siÄ spotykamy.
Matt: W zasadzie każdy gatunek można by okreÅliÄ jako Brass House. To kwestia mentalnoÅci i podejÅcia do muzyki.
Dave: To podobne do tego, jak powstaÅa sama muzyka houseâowa. ByÅa undergroundowa, wywodziÅa siÄ z atmosfery imprez w piwnicach/domówek, loopy w niej pochodziÅy z disco. My bierzemy dźwiÄki z każdego gatunku muzyki, który kiedykolwiek usÅyszeliÅmy i wpadÅ nam w ucho. Potem staramy siÄ je wyraziÄ na wÅasny sposób. To jest Brass House.
Brzmicie jak DJe, tyle że na żywych instrumentach. Niektórzy porównujÄ wasze koncerty do dobrej imprezy z DJ setem.
Dave: Widzisz, zazwyczaj to DJe starajÄ siÄ brzmieÄ jak zespoÅy. To jest caÅy sekret, rozumiesz?
Matt: To zawsze relacja tam i z powrotem. J Dilla i pocket drummers sÄ najlepszym tego przykÅadem. J Dilla staraÅ siÄ uzyskaÄ brzmienie żywej perkusji przy pomocy MPC. Teraz muzycy chcÄ brzmieÄ jak MPC, które brzmi jak żywa perkusja. To taki cykl. Teraz zespoÅy chcÄ brzmieÄ jak DJe. My rzeczywiÅcie sporo czerpiemy z muzyki elektronicznej, caÅÄ tÄ pozytywnÄ wibracjÄ i atmosferÄ imprezowÄ .
RozwinÄliÅcie siÄ doÅÄ szybko. Rok 2014 obfitowaÅ w nowy materiaÅ, macie na koncie 3 wydawnictwa, prawda?
Dave: To prawda i nieprawda. ChciaÅem w tej trasie to podkreÅliÄ â Too Many Zooz to grupa indywidualistów. WnieÅliÅmy do skÅadu okreÅlone rzeczy przed wÅaÅciwym jego zaÅożeniem. Bez doÅwiadczenia, jakie zdobyliÅmy wczeÅniej, nasza muzyka nie zaistniaÅaby, nie miaÅaby możliwoÅci na taki rozwój. To trochÄ cliche, ale gdybyÅ znaÅa nas jako ludzi, zrozumiaÅabyÅ, że to, co robimy, jest odzwierciedleniem naszych indywidualnych tożsamoÅci. Nie wiem, czy brzmi to logicznie teraz, ale jeÅli wrócisz do domu i to przemyÅlisz, wtedy na pewno zrozumiesz o czym mówiÄ.
Matt&Leo: Tak tak, haha, to prawda.
Dave: To jest tak, że gdybyÅ zatrzymaÅa naszÄ muzykÄ i jeden z nas zaczÄ Åby graÄ, zobaczyÅabyÅ jego osobowoÅÄ indywidualnoÅÄ. Razem skÅada siÄ to na nasze wspólne, peÅne brzmienie. Leo i ja graliÅmy godzinami w metrze w innym zespole, Matt i Leo grali w szkole, mnie tam nie byÅo. Jest wiele jÄzyków, które przemawiajÄ tu w jednym momencie.
Matt: Tak. Poza tym wciÄ Å¼ dowiadujÄ siÄ, że on zna kogoÅ, kogo ja znam, tyle że w kompletnie inny sposób, z innego zespoÅu. To takie dziwne, Nowy Jork wydaje siÄ duży, nawet Åwiat sprawia wrażenie ogromnego, a taki nie jest. To wciÄ Å¼ jedna planeta i co chwila widzisz tych samych ludzi w różnych miejscach. I jesteÅ z nimi w jakiÅ sposób powiÄ zany.
PatrzÄ c w ten sposób, Åwiat muzyki też jest maÅy.
Matt: O tak, tak jest.
Dave: W zasadzie Åwiat muzyki jest naprawdÄ duży. Dlatego uważamy siÄ za szczÄÅciarzy. Bo gdzieÅ tam sÄ miliony artystów, Åwietnych artystów. Szansa dla nich na znalezienie wÅasnego miejsca nie jest taka oczywista, to trudne. Ludzie czÄsto starajÄ siÄ dopasowaÄ stylem do tego, co siÄ podoba. Nigdy wiÄc nie przepuszczamy okazji, żeby podziÄkowaÄ i wyraziÄ, jak bardzo jesteÅmy wdziÄczni, że możemy robiÄ to, co robimy i wyrażaÄ siebie w zupeÅnie otwarty, dowolny sposób.
Matt: Wydaje siÄ czasem inaczej, ale to nie takie proste znaleÅºÄ siÄ w odpowiednim miejscu, odpowiednim czasie.
Leo: Gdyby video na YouTubie nie zadziaÅaÅy, to i tak by siÄ wydarzyÅo. MieliÅmy coÅ, o czym wiedzieliÅmy, że jest wyjÄ tkowe, Åwietne, wiedzieliÅmy, że stworzymy coÅ oryginalnego, co ludzie pokochajÄ .
Dave: To byÅo przyjemne i dobrze odbierane wczeÅniej i jest do teraz.
JeÅli Wy kochacie to, co robicie, to ludzie też to kochajÄ . Taka jest zasada.
Dave/Leo/Matt: Tak, dokÅadnie
Leo: PosÅuchajcie tego soundtracku w tle! Idealnie pasuje do tej chwili!
âSpotkaliÅmy siÄ w metrze, to byÅo nieprawdopodobne i po tym, staliÅmy siÄ TOO MANY ZOOZ! Yeah!â
JesteÅcie wiÄc Too Many Zooz i odbywacie wÅaÅnie szalony tour, prawda? Lista koncertów wydaje siÄ nie koÅczyÄ!
Dave: To bÄdzie szalone, gdy już wrócimy i przeanalizujemy co wÅaÅciwie siÄ wydarzyÅo. Teraz jesteÅmy w drodze i nie ma za bardzo czasu, żeby o tym myÅleÄ. JesteÅmy jak rwÄ ca rzeka.
Matt: WÅaÅnie! Przynajmniej dla mnie to siÄ dzieje tak szybko. Jestem tu od 3 miesiÄcy i myÅlÄ, że dopiero, gdy wreszcie poÅoÅ¼Ä siÄ w swoim Åóżku, pomyÅlÄ âWow!â
ââ¦byÅem w tylu miejscach, jak do tego doszÅo?â
Matt: Tak, haha, coÅ takiego. Teraz to wyglÄ da tak, że wiemy gdzie jesteÅmy, mamy ÅwiadomoÅÄ tego, co siÄ dzieje, ale staramy siÄ o tym zbytnio nie myÅleÄ. Wsiadamy do vana, jedziemy w kolejne miejsce, gramy tam naszÄ muzÄ i tak codziennie. To wszystko siÄ nieco rozmywa. Jest taka zabawna zależnoÅÄ, że dni sÄ dÅugie, ale miesiÄ ce i lata mijajÄ niezwykle szybko, to takie przeciwieÅstwa. Każdy kolejny dzieÅ jest wyzwaniem, ale czas mija nam doÅÄ szybko, bo stale jesteÅmy w ruchu, w pracy.
Dave: Mamy tony filmów i pewnego dnia po prostu usiÄ dziemy wygodnie, żeby je wszystkie przejrzeÄ i powspominaÄ.
PodsumowujÄ c, w metrze spotkaliÅcie siÄ ze ÅwietnÄ reakcjÄ , odnieÅliÅcie spory sukces. Teraz mierzycie siÄ z wiÄkszymi scenami. Jak odnajdujecie siÄ w nowej roli, w jaki sposób jest to dla was teraz inne doÅwiadczenie?
Dave: WierzÄ, że w poprzednim życiu byÅem gwiazdÄ rocka. CzujÄ siÄ, jakbym już wiele razy bywaÅ na scenie. Ta czÄÅÄ jest wiÄc Åwietna. Tylko że teraz mam szansÄ robiÄ na tej scenie to, na co mam ochotÄ i tak, jak tego chcÄ. Nie jestem tu dziÄki komukolwiek. Czasem grasz w czyimÅ cieniu i to doÅwiadczenie jest dla Ciebie jedynie poÅowiczne. Tym bardziej, że ta osoba zawsze może odesÅaÄ CiÄ do domu. Teraz odbieram to, co robimy, jako peÅnoprawny tego wÅaÅciciel, nie żaden pomocnik.
JakieÅ oczekiwania dotyczÄ ce jutrzejszego wystÄpu na Colours of Ostrava?
Leo: BÄdzie wspaniale. WidzieliÅmy już gdzie bÄdziemy graÄ, to miejsce jest absolutnie fantastyczne.
Dave: To bÄdzie najlepszy koncert, jaki kiedykolwiek zagraliÅmy.
To dobre podejÅcie!
Dave: Tak, każdy kolejny wystÄp jest tym najlepszym!
Tak trzymaÄ, dziÄki za rozmowÄ. Powodzenia jutro, nie mogÄ doczekaÄ siÄ, by zobaczyÄ was na dużej scenie!
RozmawiaÅa: Agnieszka Ejsymont