Z Mary KomasÄ spotkaÅem siÄ przed jej wrocÅawskim koncertem w Starym Klasztorze. Po wejÅciu na backstage, po przywitaniu siÄ od razu poprosiÅa mnie o zapaÅki. MiaÅa ze sobÄ Åwiece, które chciaÅa rozstawiÄ po nieco przyciasnym pokoju. Po co? Å»eby choÄ trochÄ poczuÄ siÄ jak u siebie, jak w domu. A kilka miejsc i miast już w jej życiu siÄ przewinÄÅo. Jest wiÄc tak, że teraz to Berlin jest jej domem?
Mary Komasa: Po wielu latach mogÄ powiedzieÄ, że tak. Ale żadnego z tych miast, w których mieszkaÅam nigdy w życiu nie odcinaÅam. To znaczy nigdy nie myÅlaÅam, że wyjeżdżam stÄ d i nigdy tu nie wrócÄ. Raczej myÅlÄ o ludziach, którzy stwarzajÄ mi dom na Åwiecie. I on tam jest. We wszystkich miejscach, w których byÅam, w których mieszkaÅam dÅużej. WÅaÅnie to traktujÄ jako dom. MyÅlÄ, że nie ma takiego jednego miejsca, które bym tak nazwaÅa. Wiadomo, że jest dom rodzinny, ale jest ich coraz wiÄcej i z tego siÄ cieszÄ, bo lubiÄ mieÄ wiele domów na Åwiecie.
Piotr MachaÅa: City Of My Dreams, to tytuÅ jednego z twoich z utworów. WiÄc co takiego musi mieÄ miasto, żeby byÅo miastem twoich marzeÅ?
Musi powodowaÄ, że mam motyle w brzuchu gdy do niego jadÄ albo gdy w nim jestem. I musi powodowaÄ, że jak wyjeżdżam to chce mi siÄ pÅakaÄ, bo już za nim tÄskniÄ. Musi powodowaÄ pewien rodzaj tÄsknoty, speÅnionych i niespeÅnionych marzeÅ. Musi we mnie budziÄ jakieÅ emocje. I to też dziÄki wÅaÅnie ludziom, którzy sÄ w tym mieÅcie. Takich, których spotykam, miÄdzy którymi coÅ siÄ wydarza. Takie artystyczne wymiany energii. To niekoniecznie musi byÄ konkretne miejsce. To może byÄ nawet spotkanie, albo rodzaj muzyki, dźwiÄku, który usÅyszÄ. Taki, który spowoduje, że bÄdÄ siÄ czuÅa niesamowicie. Raczej takich rzeczy szukam i to mogÄ nazwaÄ City Of My Dreams.
WiÄc co takiego specjalnego ma dla ciebie Berlin? Nie mÄczy ciÄ? Bo mnie np. bardzo mÄczy berliÅski sposób imprezowania. To, że wszystko tam dzieje siÄ w nocy.
Wiesz co? Ja żyjÄ tam jak emeryt. Ja w ogóle tam nie imprezujÄ. Gdy przyjeżdżam do Berlina to siÄ cieszÄ, że mogÄ iÅÄ do sklepu, zrobiÄ pranie i ugotowaÄ w domu. Å»yjÄ na walizkach. A moje walizki sÄ tuż przy moim Åóżku, co przyprawia mnie o nerwicÄ i ból brzucha. Strasznie dużo podróżujÄ. Ostatnio spÄdziÅam 5 dni w Berlinie i to byÅo chyba pierwszy raz od kilku miesiÄcy. MiaÅam mojÄ wÅasnÄ wannÄ, w której praktycznie non stop przesiadujÄ. W ogóle nie imprezujÄ w Berlinie. A tak naprawdÄ ogólnie bardzo maÅo imprezujÄ. Nie odczuwam zatem tego co mówisz. To miasto mnie nie mÄczy. Podoba mi siÄ to, że jest bezkompromisowe. Potrafi byÄ brzydkie i nie ma na tym punkcie kompleksów. Nie stara siÄ byÄ piÄkniejsze niż jest. Jest obdarte z jakiegokolwiek pudru. OdsÅania siÄ, jest totalnie nudne, naturalne. I to mi siÄ w tym mieÅcie podoba. Ludzie potrafiÄ byÄ chamscy, ale naprawdÄ nie udajÄ . I to jest coÅ, co mnie w nim urzekÅo. JednoczeÅnie to coÅ, co mnie szokuje gdy tam wracam. Szczególnie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wszyscy sÄ bardzo mili. Wracam do Berlina i okazuje siÄ, że ktoÅ siÄ na mnie drze, kierowca autobusu na mnie krzyczy, że za wolno do niego wbiegÅam. WiÄc to jest ciekawe zderzenie, ale sprowadza mnie na ziemiÄ.
Skoro mieszkaÅaÅ w tylu miastach to w ilu jÄzykach mówisz?
MówiÄ po polsku, po angielsku, po niemiecku i po francusku trochÄ.
Zmierzam do tego w ilu jÄzykach Åpiewasz. Na pÅycie jest jeden, angielski. Ale gdy tworzysz â próbujesz czegoÅ innego?
Bardzo bym chciaÅa ÅpiewaÄ po francusku i nawet niektóre teksty tÅumaczyliÅmy na francuski. Wiesz, to jest ciekawe, bo ÅniÄ w różnych jÄzykach. Jak już ÅniÄ w jakimÅ jÄzyku, to co ciekawe – po francusku. A to jest jÄzyk, w którym mówiÄ najmniej. Do tego niemiecki i angielski oczywiÅcie. W ogóle nie ÅniÄ po polsku. To jest bardzo dla mnie dziwne, ale tak jest. Bardzo bym chciaÅa ÅpiewaÄ po francusku, bo jednak ma to swojÄ melodiÄ. Jeszcze po rosyjsku trochÄ mówiÄ. I rosyjski też jest piÄkny. To jest niesamowity jÄzyk. Gdy ÅpiewaÅam operowo to dużo akurat w tym jÄzyku.
PÅytÄ nagrywaÅaÅ w studiu, w którym byÅo dużo sprzÄtu z lat szeÅÄdziesiÄ tych. To znaczy, że też znasz siÄ na sprzÄcie? JesteÅ również inżynierem dźwiÄku?
To jest tak: im proÅciej tym lepiej dla mnie. Bardzo lubiÄ mieÄ takie uczucie, że wszystko jest surowe. Filozofia studia Guya polega na tym, że wszystko jest bardzo surowe i bardzo oryginalne. MówiÄ c âoryginalneâ mam na myÅli oryginaÅy z tamtych lat. WiÄc wszystko byÅo w stylu lat szeÅÄdziesiÄ tych i siedemdziesiÄ tych. On tam ma naprawdÄ ogromnÄ iloÅÄ instrumentów i mikrofonów. Ja za bardzo siÄ nie znam, choÄ poznajÄ to coraz lepiej. OczywiÅcie gdy robiÄ demo, to robiÄ je w pokoju na komputerze na odpowiednich programach. I to już umiem zrobiÄ. Natomiast jest to dla mnie ciÄ gle ogromna przepaÅÄ i statek kosmiczny, którego nie umiem obsÅugiwaÄ.
SkÄ d siÄ wziÄli czÅonkowie twojego zespoÅu? Też z Berlina?
Wszyscy sÄ z Berlina. To byÅy zbiegi okolicznoÅci. MiaÅam już wczeÅniej kilka zespoÅów i Berlin ma takÄ przypadÅoÅÄ, że ludzie tam wpadajÄ i wypadajÄ ze wzglÄdu na to, że jest bardzo tanio. WiÄc dużo mÅodych ludzi siÄ tam zjeżdża. Ale wiadomo, że za rok ich już tam nie bÄdzie. Mam takie szczÄÅcie, że znalazÅam ludzi, którzy tam sÄ na miejscu i którzy sÄ w stanie poÅwiÄciÄ siÄ temu projektowi na tyle żeby w nim byÄ na staÅe. Wiadomo, że każda zmiana powoduje stres i zmiany w materiale, wiÄc cieszÄ siÄ, że w koÅcu znalazÅam takich ludzi z którymi ten caÅy materiaÅ mógÅ siÄ tak osadziÄ.
PÅyta podobno bardzo dÅugo powstawaÅa, a mi siÄ wydaje, że wrÄcz przeciwnie. Po przyjeździe do Berlina to bardzo szybko poszÅo.
To prawda. Wiesz co? „Bardzo dÅugo” to ja mam chyba na myÅli to, że ja nigdy nie zaczynaÅam jako dziewiÄtnastolatka. DÅugo w sobie musiaÅam dojÅÄ do wniosku, że chcÄ to robiÄ. PiszÄ piosenki już od bardzo dawna. Ale te, które zdecydowaÅam siÄ wÅożyÄ na pÅytÄ potrzebowaÅy swojego czasu, musiaÅy dojrzeÄ. ZdobyÄ taki stempel dorosÅoÅci. Ja też musiaÅam coÅ przeżyÄ. PochodzÄ c z dużej rodziny bardzo czÄsto jest tak, że zanim usÅyszysz swój gÅos musisz naprawdÄ siÄ z niej wyrwaÄ. Ja tego czasu dla siebie potrzebowaÅam, bo nie jestem jedynaczkÄ . Mam troje rodzeÅstwa. Wszyscy żyjemy bardzo blisko. WiÄc żeby usÅyszeÄ ten swój gÅos i daÄ sobie jakÄ Å przestrzeÅ musiaÅam wyjechaÄ z Polski już ponad 10 lat temu. MusiaÅam sama sprawdzaÄ na sobie to co mnie krÄci w muzyce, to co mnie pociÄ ga w sztuce. Na to potrzebowaÅam czasu. Chociaż byÅam w szkoÅach muzycznych zawsze, nawet studiowaÅam klawesyn i Åpiew jazzowy. Zawsze to byÅa jakaÅ struktura. MusiaÅam siÄ z niej wyrwaÄ. To byÅ taki gorset, którego musiaÅam siÄ pozbyÄ. Na to potrzebowaÅam czasu i pewnej odwagi. Sam proces nagrywania to byÅy w sumie dwa weekendy, kiedy to nagraliÅmy wszystkie wokale i zespóÅ. WiÄc to byÅo krótkie. Ale wszystko co siÄ musiaÅo ze mnÄ wydarzyÄ potrzebowaÅo czasu.
CzÄsto jak rozmawiaÅem z artystami, którzy mieli kontakt z tymi co studiowali jazz albo muzykÄ klasycznÄ mówili, że oni dobrze grali, ale czÄsto nie potrafili siÄ wyrwaÄ z ram narzucanych przez nuty. Byli raczej odtwórcami, a nie twórcami.
DokÅadnie, zgadzam siÄ z tym. Chociaż przyznam siÄ, że ostatnio graÅam koncert z orkiestrÄ symfonicznÄ i graÅam na organach, co mi siÄ zdarzyÅo po raz pierwszy od 10 lat. To byÅa ogromna przyjemnoÅÄ, byÄ również instrumentalistÄ , nawet odtwórcÄ . Chociaż graÅam swoje utwory, to byÅo to na maksa unoszÄ ce i dodaÅo mi totalnie skrzydeÅ. Jest coÅ takiego. Dalej ÄwiczÄ i wciÄ Å¼ mam swoje cele muzyczne w klasyce, które chcÄ osiÄ gnÄ Ä. Moim marzeniem jest oczywiÅcie zagraÄ coÅ z orkiestrÄ na klawesynie albo na organach. Zostawiam sobie tutaj furtkÄ otwartÄ , ale rzeczywiÅcie to mi bardzo pomogÅo, że siÄ z tego wyrwaÅam. Å»eby jeszcze bardziej doceniÄ to, co potrafiÄ.
W jednym z wywiadów powiedziaÅaÅ wprost, że umiesz pisaÄ piosenki. PamiÄtasz taki moment, w którym sobie to uÅwiadomiÅaÅ?
Nie wiem, to jest zawsze spontan! LubiÄ swoje piosenki, wiÄc w pewnym momencie jak je zaczynasz lubiÄ to sobie myÅlisz: „Hmm⦠To chyba jest dobre, skoro ich sÅucham i je doceniam”. WiÄc myÅlÄ, że to byÅ taki moment, w którym te eksperymenty po prostu przestaÅy byÄ eksperymentami. Po prostu zaczÄÅam mówiÄ otwarcie: „Dobra, piszÄ te piosenki i już siÄ tego nie wstydzÄ”. MyÅlÄ, że ten wstyd wczeÅniej byÅ powodowany przez to, że miaÅam caÅÄ gÅowÄ w tej klasyce. Mozart, Chopin, Beethoven. LeciaÅy te nazwiska, które byÅy tak wielkie, przytÅaczajÄ ce wrÄcz, jak ciÄżkie kamienie. Gdy to odrzuciÅam i zaczÄÅam iÅÄ swojÄ drogÄ to nagle zaczÄÅam doceniaÄ, że „o Boże, lubiÄ tÄ piosenkÄ, lubiÄ ten tekst”. Ten wstyd powodowaÅ, że mnie to ograniczaÅo. A teraz mogÄ powiedzieÄ, że skoro sÄ ludzie, którzy lubiÄ sÅuchaÄ moich piosenek, że skoro ja ich lubiÄ sÅuchaÄ to już to jest dla mnie najważniejsze. JeÅli ja to lubiÄ, to dla mnie jest âthat’s itâ. Ja już jestem speÅniona.
Mówisz o tych wielkich klasycznych nazwiskach, a sama bardzo czÄsto wspominasz artystów, którzy nie do koÅca sÄ poważni…
Mówisz o Backstreet Boys? OczywiÅcie, że tak! Jestem totalnie dzieckiem lat dziewiÄÄdziesiÄ tych. Tym przesiÄ kaÅam jako dziecko i naprawdÄ chciaÅabym powiedzieÄ, że sÅucham Nirvany. Ale Nirvany sÅuchaÅ mój starszy brat i ja tego sÅuchaÅam od niego. OK, byÅa Nirvana. Potem 2pac, Erykah Badu, itd. To wszystko byÅ mój brat, który mi to przedstawiaÅ. A tak naprawdÄ z moim bratem bliźniakiem sÅuchaliÅmy Spice Girls i Backstreet Boys. ByÅam ich wielkÄ fankÄ . WiÄc to siÄ mieszaÅo. Wydaje mi siÄ, że dzieci w szkoÅach muzycznych majÄ taki melanż, który powoduje, że po prostu musisz byÄ ciÄ gle miÄdzy jednym a drugim Åwiatem, bo tak wiele siÄ dzieje. JednoczeÅnie nie uważam tego za coÅ zÅego. To powoduje, że siÄ nie ograniczasz. To zawsze pozwala eksperymentowaÄ. SÄ różne gusta, niekoniecznie musisz to później lubiÄ. Teraz nie muszÄ sÅuchaÄ Backstreet Boys, ale przynajmniej mam takie coÅ, co mnie ÅÄ czyÅo z tamtymi czasami. W szerszym tego sÅowa znaczeniu. Bo gdybym powiedziaÅa, że mnie ÅÄ czy z tamtymi czasami tylko i wyÅÄ cznie któraÅ symfonia Beethovena, to niewielu bym znalazÅa odbiorców i wspóÅrozmówców. A tak przynajmniej mam ich szersze grono i spektrum.
Dobrze to sÅyszeÄ, bo bardzo czÄsto moi znajomi, którzy sÅuchajÄ alternatywnej muzyki zachowujÄ siÄ tak, jakby od zawsze byli poza mainstreamem. A przecież każdy ma gdzieÅ jakieÅ korzenie.
Każdy gdzieÅ ma swoje korzenie i nie należy siÄ tego wstydziÄ. Ja wciÄ Å¼ biegam do takich rzeczy. StÄ d na moim odtwarzaczu moje playlisty nie sÄ dla kogokolwiek do strawienia. Ale dla mnie napewno. Nie wstydzÄ siÄ tego. NaprawdÄ! Zawsze gdy jeździmy naszym tourbusem, zaczynam ÅpiewaÄ różne rzeczy. Mój band jest trochÄ ode mnie starszy, ale Florian, który robi mi dźwiÄk jest z mojego rocznika. I po prostu okazuje siÄ, że jesteÅmy jedynymi osobami, które kompletnie jarajÄ siÄ jakÄ Å piosenkÄ Spice Girls. „Boże jaka to byÅa piÄkna piosenka!”. Wtedy robi siÄ sentymentalnie.
RozmawiaÅÂ Piotr MachaÅa
Wywiad zostaÅ wyemitowany w Radiu LUZ, dn. 21.11.2015