PODZIEL SIĘ

We Wrocławiu pojawił się nie po raz pierwszy. Od naszej poprzedniej rozmowy minął już ponad rok. Ale trzeba przyznać, że ani trochę się nie zmienił. To wciąż wyjątkowo rozgadany i niesamowicie sympatyczny raper. Z Astronautalisem porozmawialiśmy zaraz przed jego koncertem we wrocławskim klubie Firlej. 

Łukasz Sidorkiewicz: Jak forma przed dzisiejszym występem?

Astronautalis: Czuję świetnie, jeszcze kilka koncertów przed nami. Później trochę odpoczniemy. Ale świetnie jest powrócić do Wrocławia.

Przyjeżdżasz do nas prosto z Czech. Pamiętam, że gdy ostatnim razem przyjeżdżałeś do nas stamtąd, to było ciężko.

Tak! Ale dzisiaj powinno już być łatwiej. Ostatnim razem bardzo mocno się spiliśmy – to dlatego było ciężko. Tym razem podeszliśmy do sprawy bardziej profesjonalnie – położyliśmy się wczoraj wcześniej spać, więc jesteśmy gotowi do dzisiejszego starcia na scenie!

A co z Twoim zespołem? To zestawienie tych samych ludzi co przy poprzedniej wizycie?

Ci sami ludzie, te same ustawienia. Jednak muzyka trochę inna.

Jaka więc jest różnica pomiędzy poprzednim występem? Czego nowego można się tym razem spodziewać?

Będziemy grali parę dźwięków z nadchodzącego wydawnictwa. Cieszę się, że możemy je wcześniej zaprezentować zanim domkniemy wszystkie sprawy organizacyjne związane z nowym krążkiem. Będzie świetna zabawa – będzie głośno!

Nie wiem czy pamiętasz, ale podczas naszej ostatniej rozmowy obiecałeś nam, że zagrasz „I’m on fire” Bruce’a Springsteen’a. Mamy na to dowody!

Rzeczywiście! Porozmawiam z chłopakami, zobaczymy co da się z tym zrobić!

Nie byliście na to przygotowani.

Może nie do końca… Ale spróbujemy!

Twój ostatni singiel to współpraca z Birdem Petersenem. Jak Ci się z nim pracowało? To trochę mroczniejsza strona hip hopu.

Faktycznie. To była czysta przyjemność. Jest jednym z moich ulubionych DJów i producentów muzycznych w Ameryce. Kiedy zaproponował mi wspólny numer – byłem podekscytowany. Pracowało się dobrze do tego stopnia, że powstało kilka kolejnych nagrań do innych projektów. Jest dobry w tym, co robi. To była też świetna zabawa! Dorastaliśmy razem nie tylko na hip hopie, ale również na dziwnych połączeniach punku, housu i innych gatunków, które teraz są naszym muzycznym językiem wyrazu.

Ten singiel został również zremiksowany wielokrotnie – która wersja jest Twoją ulubioną? Bo to bardzo różne bieguny muzyczne.

Subp Yao stworzył coś niesamowitego! Od tego czasu zaczęliśmy trochę więcej razem współpracować. Pochodzi z małej miejscowości w południowej Holandii. Robi nie tylko remiksy, ale również autorskie utwory, które brzmią niesamowicie. Pracuje również przy ciekawym projekcie z raperem o pseudonimie dOOp – brzmi to również świetnie.

A samego Birda Petersena znałeś już wcześniej?

To znajomy znajomego. Spotkaliśmy się kilka razy, ale w obecnych czasach – kontaktowaliśmy się za pośrednictwem Internetu. Po tak długiej znajomości w końcu spotkaliśmy się na żywo.

To jednak nie jedyna współpraca. Pod koniec ubiegłego roku stworzyłeś razem z Transitem utwór „Super Man Took Steroids” z albumu „Occupy Tall Trees”. Powstał również świetny teledysk do niego – to musiało być ciekawe doświadczenie.

Nagrywaliśmy teledysk w samym środku zimy – Transit jest niezwykle sympatycznym Kanadyjczykiem. Trochę również razem koncertowaliśmy.

Ten klip trochę przypomina mi pomysł rysunkowy od Disclosure.

Faktycznie. Za to praca nad nim była ciekawym doświadczeniem. Nic specjalnego – po prostu byłem kręcony w studiu. Z drugiej strony zapewniali mnie: „Zobaczysz, efekt końcowy będzie fajny”! Zaufałem im. I rzeczywiście klip jest piękny. Parę osób już wykorzystało podobny, rysunkowy patent.

Wspominałeś o nowym materiale, który dzisiaj zaprezentujesz. Na jakim etapie pracy jest nowy album?

Już jest gotowy, ale żadnych konkretnych dat jeszcze nie ma. Jesteśmy na dziwnym etapie „papierologii”. To nie jest zbyt interesująca część procesu, ale konieczna. Trwają rozmowy z wydawcami z różnych regionów świata. To formułowanie kontraktów i mniej atrakcyjna część pracy. Ale idziemy do przodu, trwają rozmowy i dopinamy sprawy na ostatni guzik.

Jakieś ciekawe eksperymenty usłyszymy na nowym krążku?

Będzie bardzo minimalistycznie. Prawie brak żywych instrumentów poza jedną sekcją dętą. Pojawia się jednak trochę perkusji, klawiszy – poza tym mnóstwo sampli i syntezatorów. To świetne wydawnictwo z pięknym akcentem jazzowym Norlandzkiej orkiestry dętej.

Ciekawe jak będzie to wyglądało na scenie.

Coś wymyślę. Dzisiaj zagramy podobnie jak na nagraniach, ale gdy płyta ujrzy światło dzienne będziemy musieli popracować nad innymi aranżacjami koncertowymi. Tworzę muzykę na płytę, nie na koncert. Dopiero później wymyślam co zrobić, aby brzmiało to świetnie na żywo.

Widziałem również dziwną formę promocji na Twoich stronach społecznościowych. To internetowe memy opatrzone w slogany i numer telefonu. Zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi?

To część sztuki teatralnej, w której debiutuję. Wszystko na potrzeby festiwalu muzyki i sztoki Eaux Claires (ou kleers). Budujemy pewnego rodzaju kościół z konfesjonałem w środku. Ludzie będą do niego podchodzić i spowiadać się mi. Ja z kolei będę im dawał pokutę i rozgrzeszenie w rapowanej, freestylowej formie. Stąd taka promocja. Pod podanym numerem telefonu znajduje sie automatyczna sekretarka, która nagrywa spowiedź dzwoniących ludzi. Następnie wszystkie nagrania wyedytujemy i stworzymy coś w rodzaju programu radiowego. To będzie potężna sztuka teatralna, w którą będzie mógł zaangażować sie każdy. Ciekaw jestem co z tego wyjdzie, bo to jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłem.

A jak długo będziesz zbierał te wypowiedzi?

Tak długo, aż będzie to wystarczające. Na ten moment mamy już około 400 wypowiedzi. Ludzie się bardzo zaangażowali. Niektórzy dzwonią po prostu dla zabawy, śmieją się i odkładają słuchawkę. Ale my wybierzemy najlepsze z tych nagrań i stworzymy dwugodzinny program. Najciekawsze w tym projekcie jest to, że nie wiemy jak on się rozwinie. Niektórzy podchodzą do sprawy bardzo poważnie, inni traktują jako dobry żart wnioskując po moim ubirze na tych memach. Dla mnie ekscytujące jest to, że ludzie dzielą się ze mną swoimi sekretami. Przy takim projekcie masz pewne plany, ale z czasem okazuje się, że zaczynają one żyć swoim życiem i rozwijać się w swoją, naturalną stronę. Ja miałem pewien pomysł, ale jego realizacja już nie zależy ode mnie.

A skoro już jesteśmy przy temacie social media. Widziałem twój profil na tumblerze. Umieszczasz tam zdjęcia krajobrazów. To trochę dziwne – dlaczego?

To są po prostu zdjęcia z tras koncertowych.

Interesujesz się fotografią?

Tak! Moja mama była fotografem – właściwie dorastałem wśród zdjęć. Tak na prawdę podróżowanie bywa męczące. Zazwyczaj ludzie pytają nas: jakiej muzyki słuchamy w podróży. A my nie słuchamy muzyki, bo muzyka jest wokół nas. Gdy jesteśmy wykończeni – potrzebujemy ciszy. Czasem słuchamy podcastów, rozmawiamy. Chcę jednak być w tym kreatywny. Jednym ze sposobów na artystyczne wyrażenie siebie to robienie zdjęć telefonem na Instagrama czy Tumblera. Nie myślę wtedy o muzyce, jak poprawić nasze nagrania czy wypaść lepiej na koncercie. To dobra ucieczka od nerwowego podróżowania. Dodatkowo korzystam z możliwości zobaczenia miejsc, których nigdy w życiu bym nie zobaczył nie będąc w trasie. Często przechadzam się po mieście z mieszkańcami, którzy zabierają mnie w tajemnicze zakamarki. To chyba mój podróżniczy obowiązek, aby dzielić się z ludźmi tym, co na swojej drodze zobaczę.

Zaraz, czy wszystko dobrze zrozumiałem? Robisz zdjęcia po prostu telefonem? Wyglądają one bardzo profesjonalnie.

Po prostu używam iPhona 5S. To wszystko. Oczywiście mam profesjonalny aparat, któy także jest w stanie kręcić filmy. Ale jest duży i nieporęczny. Trochę by mnie denerwował. A telefon zmieści ci się w kieszeni. Ale wychowując się z fotografami nauczyłem się, że zdjęcia zależą od Twoich umiejętności, a nie tego jak drogi sprzęt posiadasz. Wielu moich ulubionych artystów nie ma zbyt dobrych aparatów. Po prostu robią zwykłe zdjęcia i obrabiają je. Używanie telefonu jest dla mnie wyzwaniem, gdyż ma on swoje ograniczenia. Ale jest poręczny i pozwala szybko uchwycić chwile.

Teraz, kiedy już wiem o co chodzi – będę z niecierpliwością czekał na kolejne zdjęcia! A co dalej? Dokąd się wybierasz?

Na północ do Gdańska. Będziemy tam mieli kilka dni przerwy, więc wynajmujemy pokój, żeby zobaczyć morze oraz miasto. Podobno jest niesamowite, chociaż nie mieliśmy okazji go jeszcze zobaczyć. Ponadto nasz manager ma wtedy urodziny. Potem wrazamy na zachód, do Niemiec. Następnie na południe na kilka występów w Czechach, Słowacji i na Węgrzech. Potem wracamy do Stanów Zjednoczonych, aby pracować nad sztuką teatralną.

Świetnie. Mam nadzieję, że tutaj we Wrocławiu będziecie bawić się równie dobrze jak w Czechach!

Jestem tego pewien, zawsze świetnie się tutaj występuje!

Rozmawiał: Łukasz Sidorkiewicz

Wywiad wyemitowany został w Radiu LUZ, dn. 2.07.2015. Dziękujemy klubowi Firlej we Wrocławiu za umożliwienie przeprowadzenia wywiadu.

TAGIfreestylehip hoprapusawywiad PODZIEL SIĘ Facebook Twitter tweet !function(d,s,id){var js,fjs=d.getElementsByTagName(s)[0];if(!d.getElementById(id)){js=d.createElement(s);js.id=id;js.src="//platform.twitter.com/widgets.js";fjs.parentNode.insertBefore(js,fjs);}}(document,"script","twitter-wjs"); Poprzedni artykułNa pół regulatora #1: Wszyscy lubimy piosenki z bajek! Łukasz Sidorkiewiczhttp://www.rgltr.pl